sobota, 26 września 2015

Powodzenia w przyszłości

Przykro mi ale tak nie może być.....po prostu zgadzam się z Puzzle,Seth i Alexis i też
Odchodzę.Dlaczego? Nie ma nawet co wyjaśniać po prostu na tej oto sforze wogule
Nie przebywasz.......widzę cię wszędzie tylko nie tu.
Może kiedyś tu wrócę ale na pewno nie dołączę jeśli dalej tak będzie ;-;
                                           - Bursztynka która liczyła że ta sforą osiągnie jakikolwiek sukces

czwartek, 24 września 2015

Niech będzie.

Podzielam zdanie panny Seth`a i panny Alexis
Odchodzę.
Dlaczego? Ponieważ Kate udziela się na innych blogach, takich jak PDH, a wcześniej jeszcze na LH - to nie ma sensu, mówiąc że "nie masz czasu" skoro i tak wszędzie indziej cię widzę aktywną.
A tak btw, nie czuję się w tej sforze jakoś ... tak jak powinnam się czuć. 
No, no .... rekord w utrzymaniu bloga Kate. 1 Tydzień! ;-;
~ Luke, zwany tutaj jako Gabrielle&Kalina

poniedziałek, 21 września 2015

Inne

Chciałabym tylko powiedzieć, że podzielę informację Seth'a i ja również odchodzę. Tak nie może być. Zakładasz sforę i olewasz ją po tygodniu. Chciałabym dołączyć do jakiejś sfory na poważnie. A ta sfora taką nie jest.

ALEXis, lub inaczej... Garry.

Krótka informacja

Post prawdopodobnie do usunięcia.

W razie wznowienia sfory, odchodzę. Przykro mi, ale trochę się zawiodłam, widząc, że osoba na której mi zależy ma w poważaniu moją sforę, w której objęła stanowisko Gammy.
Kate, wróć...

~J., bardziej znany jako Seth

poniedziałek, 7 września 2015

Zawieszam

Zawieszam Bundle of Joy. Nauka mnie ogranicza. Nie martwcie się niedługo BoJ zostanie odwieszone.
~K

niedziela, 6 września 2015

Scourge


IMIĘ -Scourge,słyszał wiele wersji jego imienia,ale tylko ta
jedna jest prawdziwa.Imię dość nietypowe,ale nadane
przez osobę, którą Scourge szczerze cenił.Jego imię to
polski odpowiednik słowa "Plaga", ale według niego z plagą
to nic wspólnego nie ma i mieć nie będzie.Zazwyczaj zwracają
się do niego ksywkami (choć on tego nienawidzi).Więc, jak brzmią
te przezwiska co (jedyna ksywka,którą toleruję), Plaga i Malutki
(To przezwisko nadano mu gdy był szczenięciem).
MOTTO -We li­ve, as we dream – alo­ne. (ang.)
Żyje­my tak jak śni­my – samotnie.
WIEK -4 lata 5 miesięcy,już trochę sobie pożył.
PŁEĆ -Pies, chyba można się domyślić.
STANOWISKO -Morderca,ta praca to dla niego sama przyjemność.
PARTNER/KA -Sco i miłość?! On miłości nie szuka i raczej szukał
nie będzie.On nie wierzy w miłość.Cóż, po prostu nie chce mieć
problemów związanych z miłością i partnerstwem.Może kiedyś
zmieni zdanie i kogoś pokocha, ale szczerze nie wydaję mi się.
POTOMSTWO -On i szczenięta? Nie nigdy! On szczeniąt nienawidzi,
tak jak reszty świata.Zdania raczej nie zamierza zmienić,w końcu
i tak ma ważniejsze sprawy na głowie, niż opiekowanie się bachorami.
APARYCJA -

  • RASA - Border collie-95%, Silken Windhound-5 %.
  • UMASZCZENIE - Black and white
  • WIELKOŚĆ - Średni
  • ZNAKI SZCZEGÓLNE - Ogromna,długa rana po walkach z innymi psami.Nadgryzione ucho,koścista sylwetka i dość specyficzna prawa łapa. Jego charakter też jest dość wyróżniający się.
CHARAKTER -Jaki jest nasz Scourge? Hmm,jest to pies o dość specyficznym
charakterku.Jest niezwykle inteligentny i mądry, spokojnie można go nazwać
"psim geniuszem".Niezwykle agresywny,mściwy i okrutny, niestety, ale z takim
charakterem się urodził i wychował.Odważny, jeszcze nigdy w swoim
dość długim życiu nie stchórzył.Typowy samotnik,nie przepada za towarzystwem
innych, ale czasem lubi sobie z kimś porozmawiać i przebywać. Bywa,że nie nie
panuje nad swoimi emocjami, lubi rządzić innymi, ale sam nie lubi być wykorzystywany.
Wierny przyjaciel i partner,nigdy nie zostawi w potrzebie.Raczej jest pewny siebie,
ale są chwile,w których bywa nieśmiały.Czasem jest samolubny i obojętny
na los innych, tego nauczył go jego mentor-Bone.Nie lub wyróżniać się z
tłumu,ale niestety się tak dzieję.Często jest złośliwy, lubi szantażować
swoich wrogów,ale przyjaciołom zawsze pomaga.Skryty,nie lubi ujawniać
inny swojej "prawdziwej twarzy".Samodzielny,nigdy nie oczekuję od nikogo
jakiejkolwiek pomocy,nawet jeśli coś co miałby zrobić było by niezwykle trudne.
Chłodny i oschły,ale pracowity.Realista,ale czasem można powiedzieć, że jest
"Psychopatycznym Optymistą" lub "Wiecznie smętnym Pesymistą".
Pamiętliwy,nigdy nie zapomni tego, co mu się zrobiło i niekoniecznie wybaczy.
Wulgarny,często używa słów, których używać nie powinien.Ma jeszcze wiele
innych cech,ale jest ich za wiele na wymienianie,z resztą Sco nie lubi mówić o sobie.
RODZINA -
Ojciec-Jake,ojciec niby kochający,ale był całkiem inny †
Matka-Quince, nawet jej nie poznał, zmarła przy porodzie †
Starszy brat-Socks, jego też nigdy nie poznał, zaginął †
Starsza siostra-Ruby, jedyna z rodziny, którą poznał i cenił †
Mentor-Bone,Scourge kochał go jak własnego ojca †
Syn mentora-Brick,jego traktował jak kuzyna,uwielbiał go †
POCHWAŁY/UPOMNIENIA - 0/0
HISTORIA - Historia Scourge'a zaczyna się tak od jego narodzin.
Jego matka zmarła przy porodzie, starszego rodzeństwa i ojca
nawet nie poznał.Porzuconego Sco zaadoptował Bone,pewnie
pies rasy Silken Windhound.Wychowywał go i uczył,Sco ogólnie
spędzał czas na nauce lub zabawie z synem Bone'a-Brick'iem.
Po jakimś czasie Bone stał się całkiem innym psem, nie był
już takim opiekuńczym i kochającym psiakiem, tylko bezlitosnym
i brutalnym zabójcą.Zabijał on inne psy na oczach Sco i Brick'a,
później kazał im robić to samo.Po jakimś czasie Brick dorósł i zaczął
żyć po swojemu.Plaga został więc sam, niestety, ale po kilku miesiącach
Bone przegrał walkę i zginął.W tym czasie następcą Bone'a w zabijaniu
został sam Plaga.W końcu miał już dość i błąkał się przez jakiś rok.
Po kilku miesiącach poznał kogoś i dołączył do BoJ.Jak na razie to tyle.
KONTAKT- Kocham zwierzęta

Od Altair'a C.D Kate

Wtedy to rzuciłem w stronę mojego kuzyna porozumiewawcze spojrzenie, a on przyjął je z lekkim strachem, bo najwyraźniej czytał mi w myślach i poznał moje zamiary. By nie budzić dalszych podejrzeń spojrzałem się w zachmurzone niebo, które powoli stawało się granatowe. Ezio i Kate również to zrobili, ale z mniejszym zaciekawieniem.
- Wiesz co Kate? - Zacząłem zwracając się do suczki, która właśnie oderwała wzrok od nieba by przenieść go na mnie. - Ja z Eziem będziemy się już zbierać. Robi się ciemno, a ja jakoś nie przepadam za nocą. - Dodałem podkreślając ostatnie słowo. Suczka z lekkim rozczarowaniem malującym się na pyszczku skinęła głową i pozwoliła nam się powoli oddalić w stronę krzaków w, których już po chwili zniknęliśmy dość niezgrabnie w nie wchodząc.
- Gdybyśmy nie byli rodziną już dawno bym cię udusił. - Szepnąłem w stronę Ezia, ale ten nie wziął chyba tego na poważnie, bo nawet na mnie nie spojrzał co było już szczytem psiej bezczelności. Pff... mój kuzyn najwyraźniej lubił przekraczać wszelkie granice. Ostatni już raz obejrzałem się za siebie i odprowadziłem Kate przyjaznym wzrokiem.
- Ej, Romeo! - Wyrwał mnie z transu Ezio co było dość irytujące. - Musimy zająć się tym ciałem zanim twoja ukochana je znajdzie. - Dodał nadal luźno po czym znów ruszył w krzaki za unoszącym się smrodem, który wciąż był w powietrzu. Był to żelazny zapach skrzepniętej krwi, który zawsze unosił się w powietrzu po śmierci jakiegoś stworzenia. Już po chwili moim oczom ukazało się leżące na wznak ciało psa, który miał dość głęboką dziurę w szyi, która aż straszyła gdy się na nią patrzyło.
- No,no... - Zacząłem z podziwem. - Dobra robota jak na amatora.
Ezio z dumą wypiął pierś do przodu podziwiając swoją ofiarę.
- We Włoszech nie miałeś okazji się tak zabawić, prawda? - Zaśmiałem się krótko, ale już po chwili podszedłem do ciała z lekkim współczuciem malującym się na mym pysku. Kiedy byłem już przy psie położyłem łapę na jego barku zamykając przy tym powieki i szepcząc coś bezgłośnie.
- Śmierci, bądź łaskawa. - Powiedziałem już głośniej wracając do poprzedniego stanu. Ezio ze zdumieniem przekręcił łeb na bok.
- Czemu to robisz? - Spytał nadal pełny niezrozumienia.
- Bo każdy wróg jest godny szacunku. Niedocenianie własnego wroga to przyznanie się do porażki, wiesz?
- Tak, wiem. - Syknął ignorując moje starania. Już po chwili razem przeciągnęliśmy ciało w krzaki i pochowaliśmy z należytym szacunkiem mimo, że Ezio miał pewnie ochotę zatańczyć na jego grobie jak to zwykł robić. Kierował się nienawiścią, a to jest potępianie wśród wojowników i morderców. Kiedy wracaliśmy do jaskini nie odzywaliśmy się do siebie, ale wciąż rzucaliśmy w swoją stronę spojrzenia. W końcu postanowiłem zacząć bo nie mogłem znieść ciszy:
- Ezio? Mogę cię o coś spytać.
- Ależ pytaj, bracie. - Odpowiedział szczerze mimo, że nie zwieszał wzroku z drogi, którą i tak było już słabo widać.
- Co ty byś zrobił na moim miejscu? Chodzi mi tu o Kate... Nie jestem pewny czy znów mogę wyznać jej miłość.
Ezio w odpowiedzi westchnął ciężko i pierwszy raz od paru minut spojrzał się na mnie pobłażliwie, ale i wymownie.
- Heh, pytasz się o to psa, który stracił swoją miłość i szczeniaki... Źle wybrałeś, drogi przyjacielu. - Powiedział i spochmurniał jak zawsze gdy wspominał o Zaphyrze i swoich, nienarodzonych szczeniakach. - Jednak ja myślę, że miłość jest tylko wymysłem... - Dodał już bardziej twardo i poważnie co wydało się bardzo kontrowersyjne.
- Ezio, nie mów tak... Wiem, że miałeś już wiele miłości i dopiero Zaphyra zdołała rozmrozić twoje lodowate serce, ale... nie powinieneś tak sądzić...
- A czy zrobiłeś kiedyś coś czego żałowałeś? Czy straciłeś ojca? Ha! Przepraszam! Twój przecież popełnił samobójstwo! - Warknął ostro reagując na moje przekonywania. Samobójstwo ojca było dla mnie... było dla mnie bardzo bolesne. Po chwili pies wyprzedził mnie i pewnie zamierzał udać się w stronę swojego drzewa na którym zawsze spotykał się z Despero. Cóż, ja wróciłem do swojej jaskini.

Kate?